Gdańsk, czy Gdynia? Co jest stolicą biegów w Trójmieście?

Ostatni pstryczek w nos od spikera gdyńskiego Biegu Niepodległości dał mi sporo do myślenia. Wojna między Gdańskiem, a Gdynią jest widoczna niemal na każdym kroku, teraz również biegowym. Myślałem, że chociaż w tym przypadku wzajemne animozje zostaną odsunięte na bok, ale jednak się myliłem. Czas rozstrzygnąć, która z tych miejscowości jest stolicą trójmiejskich biegów!

Część z was wie, część dowie się teraz – jestem gdańszczaninem. Miejsce urodzenia – Gdańsk. Miejsce zamieszkania – Gdańsk. Biegowy debiut – Gdynia. Nie tylko dlatego mam do tego miasta wielki sentyment, naprawdę lubię Gdynię. Po prostu. Nie śmierdzi tam śledziem, ludzie nie chodzą tyłem, a samochody nie jeżdżą lewą stroną jezdni. Tam zadebiutowałem na biegowej trasie, tam rozpoczynałem mój pierwszy maraton, chociaż pierwszą metę maratonu osiągnąłem w Gdańsku, tam wykonałem milowy krok biegowy – złamałem 40 minut, i mój najlepszy wynik na dyszkę też wykręciłem tam. Tam, po drugiej stronie Sopotu. I fakt, że jakiś pan leczy swoje kompleksy wbijając szpileczkę w gdańskich biegaczy, nie zmieni faktu, że lubię biegać w Gdyni, ale lubię coraz mniej. I z tego, co słyszę i widzę, wielu ludzi lubi coraz mniej.

Spójrzcie na to, jak z roku na rok zmieniała się frekwencja we flagowym produkcie Gdyńskiego Centrum Sportu, tj. w cyklu Grand Prix z PKO Bankiem Polskim:

IMPREZA / ROK 2013 2014 2015 2016
BIEG URODZINOWY 2 241 4 199 (+87%) 5 690 (+36%) 4 517 (-21%)
BIEG EUROPEJSKI 3 184 5 143 (+62%) 5 380 (+5%) 4 456 (-17%)
NOCNY BIEG ŚWIĘTOJAŃSKI 4 363 6 199 (+42%) 6 494 (+5%) 4 712 (-27%)
BIEG NIEPODLEGŁOŚCI 5 594 6 626 (+18%) 6 656 (+) 5 432 (-18%)
SUMA 15 382 22 167 (+44%) 24 220 (+9%) 19 126 (-21%)

Na pierwszy rzut wziąłem rok 2013, tutaj zaczął się biegowy boom. Jeszcze rok wcześniej w cyklu brało udział dokładnie 7 914 osób. W 2013 ta liczba niemal się podwoiła, i rok później Gdynia kolejny raz zanotowała zdecydowana wzrost, aż nadszedł rok 2015, najlepszy do tej pory, dla tej imprezy. Każdy z biegów osiągnął ponad 5-tysięczną frekwencję, a w sumie linię mety w samych biegach głównych przekroczyło 24 220 osób! To się przełożyło na wyróżnienie w konkursie organizowanym przez portal biegimasowe.pl – gdyński cykl został uznany za najlepszy w 2015 roku i otrzymał nagrodę im. Tomasza Hopfera. Czy to był kres gdyńskich możliwości? Z tabeli wynika, że tak. Frekwencja zdecydowanie maleje, w sumie aż o ponad 20%! Chociaż tutaj bym winił również warunki pogodowe, które skutecznie odstraszyły zawodników podczas Nocnego Biegu Świętojańskiego – myślę, że gdyby było spokojniej, to ta impreza też by osiągnęła ponad 5-tysięczną frekwencję.

Jednak wystarczy trochę postukać w klawiaturę i poczytać, aby dowiedzieć się, że winy za frekwencję nie można jedynie zrzucać na karb pogody. Ja bym powiedział, że nastąpiła stagnacja, szczególnie organizacyjna. Start i meta w Gdyni są położone w fantastycznym miejscu, na pewno żadna impreza w Trójmieście nie może się z tym równać. Ale to, co efektowne, nie zawsze jest efektywne. I tak, w lutym i w listopadzie tłum biegaczy musi po prostu marznąć, bo nie ma możliwości, żeby wszyscy pomieścili się w multikinie. Jeśli przed startem, to jeszcze tak nie przeszkadza, to po godzinie biegu już tak. Szczególnie jak musisz odstać swoje w kolejce do depozytu.

Miałem szczęście ukończyć cały gdyński cykl w 2014. I to było dla mnie coś wyjątkowego. Wyjątkowy też był medal, który do dzisiaj stoi w sypialni i zbiera kurz. Ba, stoją nawet dwa piękne statki, na które zawsze z przyjemnością spoglądam. Ale w kolejnych dwóch edycjach medale już nie były tak ciekawe i to również zarzucają Gdyni inni biegacze. Jak także ubogie pakiety startowe, w których poza makulaturą nie można znaleźć nic ciekawego.

Co po za tym słychać w Gdyni? Półmaraton! Podobno świetny, też byłem bardzo zadowolony… dopóki nie wystartowałem w AmberExpo Półmaratonie Gdańsk 2016. Nie wynika to z lokalnego patriotyzmu, ale bieg w Gdańsku był lepszy. Po prostu. Po pierwsze – meta pod dachem. Po drugie – brak ciepłego posiłku (chyba, naprawdę nie mogę sobie przypomnieć, żeby w Gdyni coś takiego miało miejsce, a na mecie byłem dość szybko), jedynie pamiętam recovery bag, który przy uginających się od ciasta stołach i ciepłym posiłku w Gdańsku, wygląda dość blado. Ale sama trasa i jej zabezpieczenie stało w Gdyni na wyższym poziomie, zamknięte ulice oraz niesamowici kibice – to wspominam bardzo miło. Ale mimo wszystko, po tym jednym, jedynym biegu, to Gdynia będzie polskim kandydatem do organizacji mistrzostw świata w półmaratonie. Jeśli ktoś wie, co zadecydowało o tej decyzji, to z chęcią się dowiem.

Ach, jeszcze z kronikarskiego punktu widzenia podam ilość zawodników na mecie – 4 125. Wynik, jak na debiut, fantastyczny.

Jak na tym tle prezentuje się Gdańsk.

Weźmy pod uwagę trzy imprezy organizowane przez gdański MOSiR:

IMPREZA / ROK 2013 2014 2015 2016
BIEG WESTERPLATTE 2 817 2 559 (-9%) 3 150 (+23%) 3 069 (-3%)
AMBEREXPO PÓŁMARATON 1 981 3 249 (+64%) 3 215 (-1%)
GDAŃSK MARATON 1 809 1 561 (-14%)

Ilość dużych biegów, jak na taką aglomerację jak gdańska nie powala. Delikatnie mówiąc. Nie powala również frekwencja, która tak naprawdę rosła jedynie w 2015 roku. W tym niestety już było gorzej, ale też nie tak źle jak u sąsiada. W półmaratonie frekwencja spadła, bo część zawodników zdecydowała się na szybką piątkę. W maratonie natomiast wielu uczestników startowała w sztafecie, której tutaj nie wziąłem pod uwagę. Mimo wszystko, jakby nie patrzeć frekwencja w Gdańsk wygląda źle, a nawet bardzo źle, najlepsza gdańska impreza nie może się równać z najgorszą gdyńską.

A jak jest z organizacją? Miałem przyjemność uczestniczyć we wszystkich biegach organizowanych przez MOSiR w 2016 roku. I chyba na żadną nie mogę narzekać, a raczej powinienem chwalić. Organizatorzy w 2016 roku płacą za swoje błędy z przeszłości. Fatalnie przemyślane medale w 2015 roku zdecydowanie odstraszyły wielu biegaczy. W tym roku – szczególnie na Biegu Westerplatte organizatorzy przeszli samych siebie. Dowóz zawodników na start, strefa zawodnika, start, meta i najpiękniejszy medal 2016 – wszystko na tip top. I nawet mój beznadziejny bieg nie może mi tego przysłonić. Na półmaratonie i maratonie największym plusem jest meta, w świetnej, przestronnej hali amberexpo. Szkoda tylko, że jest to w zasadzie “na pustyni” i na tych ostatnich metrach brakuje dopingu kibiców. Właściwie to na każdym z gdańskich biegów problemem jest obecność fanów, na Westerplatte dosłownie garstka. Na dłuższych dystansach jest lepiej, szczególnie na królewskim dystansie, ale mimo wszystko wciąż nie ma tej spontaniczności, która towarzyszy biegom w Gdyni.

Tyle ode mnie. Ale są jeszcze nagrody przyznawane przez portal maratonypolskie.pl, tzw. złote biegi.

I tak, w 2014 roku, najlepszą imprezą w województwie pomorskim został Półmaraton Gdańsk, który przy okazji został uhonorowany w innych kategoriach – 2. miejsce – biegi masowe, 2. miejsce – półmaratony duże, 5. miejsce – debiut organizacyjny. Biegi z gdyńskiego cyklu w kategorii biegi masowe znalazły się poza pierwszą dwudziestką, natomiast nocny Bieg Świętojański wśród imprez w województwie uplasował się na 4. miejscu,

Rok później, w 2015, Gdańsk Maraton został uznany za najlepszy duży maraton, a w województwie pomorskim został 2. imprezą. Inne gdańskie imprezy uplasowały się na 5. (półmaraton) i 6. miejscu (Bieg Westerplatte), natomiast w pierwszej dziesiątce znalazły się dwie imprezy z Gdyni – Nocny Bieg Świętojański (8.) i Bieg Europejski (9.).

Z tego wynika, że nie zawsze ilość równa się jakość.

A jakie jest Wasze zdanie? Gdańsk, czy Gdynia? Gdynia, czy Gdańsk?

2 Comments

  1. Malgorzata pisze:

    Oczywiście ,że Gdynia

  2. Flash pisze:

    5 km 1:1
    najciekawszy Parkrun jest w Gdyni, za to w Gdańsku jest Bieg Św. Dominika i aż 2 lokalizacje Parkrun

    10 km 1:1
    w Gdańsku bywają równe ciekawe biegi na tym dystansie i lepsze i gorsze, w Gdyni poza 4-ma biegami po nudnej już, ale nadal świetnej trasie, nie ma nic

    21 i 42 km 1:0 dla Gdańska
    Maraton Solidarności zaczyna się w Gdyni ale konczy w Gdańsku, poza tym Gdańsk ma swój maraton, który ubolewa, że nie dorównuje Warszawskiemu, a ma potencjał w postaci fajnej trasy

    Minimalnie wygrywa pojedynek Gdańsk, ale oczywiście nie ma to żadnego znaczenia, po prostu niech się wszyscy starają i będzie fajnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.