Pierwszy z planów na 2017 rok zrealizowany!

Styczeń już niemal za nami. Słońce w ostatnich dwóch dniach tak świeciło, że prawie (zaznaczam, prawie) czuć było wiosnę. Ale rześkie powietrze wciąż przypomina o tym, żeby bez kurtki nie wybierać się na trening. Chociaż, co jakiś czas jakiś diabeł szepcze mi do ucha: – Przestań, po co ci kurtka, lepiej załóż dwie koszulki pod bluzę. Będziesz szybszy, zobaczysz. Pogodziłem się jednak z tym, że póki nie zobaczę kilku stopni na plusie, to biegam w kurtce, a najwyżej pod nią kombinuję z warstwami – jak wiem, że zobaczę słońce, to zakładam koszulkę termoaktywną + jeszcze jedną z długim rękawem, ale nie mam często ku temu okazji.

Tak naprawdę do 3. Gdańsk Maratonu zostało mi siedem, może osiem tygodni solidnego treningu. Zależy, czy po półmaratonie w Gdyni od razu przejdę do etapu regeneracji, czy jeszcze w kolejny weekend zdecyduje się na jakąś biegową wycieczkę. Przed zeszłorocznym maratonem ostatnią dwudziestkę zrobiłem na dwa tygodnie przed startem – przypuszczam, że teraz będę chciał powtórzyć ten manewr. Ale jednak kilka rzeczy już się zmieniło w moim podejściu, więc przejdę do rzeczy:

  • Ponad 81 kilometrów w tygodniu. W tym tygodniu. Okazuje się, że jeszcze nigdy więcej nie przebiegłem od poniedziałku do niedzieli – a bardzo chciałem w końcu złamać barierę 80 kilometrów. Nie wyglądało to tak, że przed pierwszym treningiem w tym tygodniu zaplanowałem sobie, że idę na rekord. Wyszło to bardzo naturalnie. A sprawiło to, że w środku tygodnia wybrałem się na dłuższe wybieganie w pierwszym zakresie, a dzisiaj poprawiłem dwugodzinną przebieżką. Zobaczymy, czy to nagłe zwiększenie objętości (w ostatnich dwóch tygodniach nie biegałem więcej niż 60 km) nie będzie miało negatywnego wpływu na moje samopoczucie.
  • Idę na miesięczny rekord. Nie będzie 300 kilometrów, ale po raz drugi w mojej biegowej przygodzie uda się przekroczyć 280. Fajnie.
  • Korzystam z Polar Flow i nie zaglądam na endomondo (Sebastian, dziękuję za zaproszenie). Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na endo, ale to musiało być w pierwszej połowie stycznia. Doszedłem do wniosku, że jak już mam wykorzystać możliwości Polara M200, to muszę zdecydowanie lepiej poznać możliwości Polar Flow. Więc nawet nie podglądam moich znajomych. Nie wiem, jak wyglądają przygotowania Porannego Biegacza do 3. Gdańsk Maratonu. Nie wiem, czy #RoadToBarcelona pojawia się wciąż u Marcina Dulnika. Nie wiem, czy w rywalizacji założonej przez Tomka (Run Around The Lake) jest ktoś lepszy od Michała Joszczaka. Nie wiem, czy mój tata przygotowuje się do maratonu. Nie wiem nic. Ale ma to też swoje plusy.
  • Nie będę biegał interwałów w tempie około 3:30 min/km. Zdarzało mi się “kręcić” w tej okolicy, kilka powtórzeń, od 200 do 1000 metrów. Ale po rozmowach z Łukaszem Gurfinkielem (Biegaj z Głową) dotarło do mnie, że w maratońskich przygotowaniach do niczego nie jest mi to potrzebne. Muszę szybsze jednostki pokonywać w tempie okołostartowym. Mi to pasuję, bo będzie mi łatwiej zachować balans między treningiem a regeneracją. Na dodatek zwiększenie objętości i zmniejszenie prędkości może sprawić, że bilans energetyczny pozostanie na tym samym poziomie.
  • Nie wystartuję w pierwszym biegu z cyklu gdyńskiego Grand Prix. Czyli u mnie bez zmian. Przed pierwszymi wiosennymi startami trzeba się trochę wygłodzić i zatęsknić za rywalizacją. Pierwsza dyszka czeka mnie pewnie… w czerwcu : )

Tak naprawdę to już chciałbym, żeby był marzec, żeby było jaśniej, cieplej i… bliżej do maratonu.

2 Comments

  1. Hej! Moje przygotowania są raczej nudne – 8 -9 treningów biegowych, 2 siłowe.

    Ciekawe jest to, co powiedział Ci Łukasz. Ja z kolei będę dość mocno uderzał w wysokie tempa interwałów. Swego czasu dzięki takiemu właśnie bieganiu miałem spory skok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.