Urlop? Z psem? Czyli Karkonosze…

Wakacje. Dla jednych leżenie plackiem na plaży w Grecji, Chorwacji, czy innej Hiszpanii, dla innych wypad do Islandii lub Norwegii, a dla jeszcze innych łażenie po górach. I tak się składa, że do tej ostatniej grupy należymy my, czyli moja żona i ja, no i jeszcze ta mała kudłata kulka ze zdjęcia zwana Bajką.

Oczywiście mogliśmy pójść na łatwiznę zostawić psiaka u rodziny albo znajomych, ale po prostu nie mieliśmy serca. Decyzja była więc prosta, morda jedzie z nami. I to nam bardzo ograniczyło wybór lokalizacji. Bo jako, że miały być góry, to mogły być tylko jedne – Karkonosze. Z racji tego, że w Karkonoskim Parku Narodowym mile widziane są czworonogi.

Byliśmy przygotowani na to, że pierwszego dnia atakujemy Śnieżkę i mamy psa na kilka dni z głowy. Pierwsza część planu się udała, druga już niekoniecznie. Bo chociaż po kilku godzinach chodzenia po górach nie miała sił ruszyć łapką, to następnego dnia była w jeszcze lepszej formie. Nam to było na rękę, bo nie musieliśmy się martwić, czy w czasie naszej nieobecności nie roznosi w pył naszej bazy wypadowej, a może chociaż teraz, po powrocie do Gdańska, będziemy mieli kilka dni spokoju.

A jak wyglądały nasze górskie piesze wojaże?

  1. Śnieżka – (1602 m.n.p.m.); 959 metrów w górę,
  2. Śnieżne Kotły i Łabski Szyczyt (1471 m.n.p.m.); 867 metrów w górę,
  3. Przełęcz Okraj -> Czoło (1269) -> Skalny Stół (1282) -> Czarna Kopa (1411 m.n.p.m.); 966 metrów w górę,
  4. Szrenica (1362 m.n.p.m.); 626 metrów w górę,
  5. Pielgrzymy -> Słonecznik (1423 m.n.p.m.) -> Schronisko Strzecha Akademicka -> Schronisko Samotnia; 813 metrów w górę.

Na śladzie z GPSa znajdziecie drogę w górę (ze Szrenicy w dół), często droga powrotna odbywała się zupełnie innym szlakiem, ale marsz trwał od pięciu do nawet siedmiu godzin. Z każdym dniem nogi miałem coraz bardziej nabite, a jeszcze staraliśmy się biegać (o tym wspomnę w innym wpisie), więc nie było lekko. W ramach odpoczynku fundowałem sobie wieczory w skarpetach kompresyjnych, który miały mi dodać kolejnego dnia animuszu, chociaż mi się wydaję, że nie miało to wpływu na moją lepszą kondycję fizyczną. Agnieszka zasuwała aż miło, ale o jej formę się kompletnie nie martwiłem, bo czasami mam wrażenie, że kiedyś mnie wykończy na trasie, szlaku, albo na zwykłym spacerze. A obawy o psa okazały się kompletnie nieuzasadnione.

I tutaj zbliżam się do tego, o co od samego początku mi chodzi – macie psiaka, to macie go na dobre i na złe. I w lato, ale też w zimę, kiedy trzeba przy dziesięciostopniowym mrozie wyjść na spacer o 6:00. Przez cały rok, również w wakacje, kiedy chcecie odpocząć i wyjechać, to musicie to zaplanować tak, żeby Wasza morda mogła spędzić ten czas z Wami. I to w zasadzie powinniście wiedzieć już przed tym, jak pies dołączy do Waszej rodziny. On Was kocha, gdy idziecie biegać, czy gdy idziecie do pracy, czy go zabieracie ze sobą, czy nie, czy jesteście w dobrym, czy w złym humorze. Pamiętajcie, pies to jedyna osoba, która nie cieszy się z wolnej chaty ;- )

I jak tu taką mordę zostawić w domu?

I jak tu taką mordę zostawić w domu?

Gdybyście nie mieli pomysłu na urlop z psem, to polecam Karkonosze!

Gdy nie macie psa i szukacie pomysłu na urlop, to też polecam Karkonosze.

A ja już zaczynam szukać biegu w tych rejonach. W 2017 roku muszę (i chcę!) tam wrócić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.