AmberExpo Półmaraton Gdańsk 2016 i koniec sezonu!

1:22:08 to mój rekord życiowy w półmaratonie z marcowej imprezy w Gdyni. Byłoby fantastycznie, gdybym ten rezultat poprawił w niedzielę, ale na chwilę obecną nie czuję się na siłach. Mam jeszcze trzy dni, aby zmienić swoje nastawienie, bo bez tego o wynik w granicach osiemdziesięciu minut będzie ciężko.

Kalkulator dostępny na RunMania.com, na podstawie moich ostatnich wyników, podpowiada mi, że stać mnie na wynik 1:23:18 (z dyszki na Westerplatte) – 1:22:45 (z ostatniej parkrunowej piątki). Plusem jest to, że forma jest rosnąca. Minusem, że nawet ten drugi wynik nie będzie mnie satysfakcjonował. Na blogu zapowiadałem już walkę o 2:55 w maratonie i złamanie 37 minut na 10 km, dlatego tym razem niczego nie będę obiecywał i się niepotrzebnie nakręcał. Po prostu chciałbym dobrym rezultatem zakończyć sezon. A zapowiada się, że warunki do szybkiego biegania będą bardzo przyjemne – temperatura około 10 stopni, słonecznie, bez opadów, ale za to z porywami wiatru. To może być największa przeszkoda, ale biegający w Trójmieście na pewno już się przyzwyczaili do takiej aury.

W tym tygodniu odpuściłem trening w środę. We wtorek i dzisiaj zrobiłem po dziesięć kilometrów – dorzuciłem do tego interwały, po sześć powtórzeń, 300- (we wtorek) i 200-metrowych (dzisiaj). W sobotę zrobię jeszcze delikatne rozbieganie. Zauważyłem, że wolny dzień przed startem fatalnie na mnie wpływa – mam ciężkie nogi i zanim na dobre się rozgrzeję, to już jestem na mecie. Dlatego dzień wcześniej bardzo wolna przebieżka jest wskazana.

Na szczęście odcisk, którego się dorobiłem na wtorkowym treningu dzisiaj już odpuścił i raczej nie będzie mi dokuczał. Muszę też pamiętać o zawiązaniu sznurowadeł, i to najlepiej na supeł, aby nie powtórzył się błąd z parkrunu, kiedy musiałem 1300 metrów biec z rozwiązaną sznurówką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.