Biegasz maratony? Nie jesteś narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo!

Jeden dzień, dwa duże maratony, trzy dramaty, w tym jeden śmiertelny. Czy maratończycy balansują na granicy śmierci?

Na moim fanpage’u rozgorzała ogromna dyskusja po publikacji fragmentu 39. Maratonu Warszawskiego, na którym prowadząca Recho Kosgel na 800 metrów przed metą przewraca się i przez kilka minut nie jest w stanie się podnieść. Jeśli ktoś nie widział, to zamieszczam to wideo poniżej:

W Berlinie na trzy kilometry przed metą ogromny problem miał za to najlepszy niemiecki maratończyk – Philipp Pflieger.

Największą tragedią była jednak śmierć jednego z zawodników w Warszawie. Póki co  Fundacja “Maraton Warszawski” wydała krótki komunikat:

Ze smutkiem zawiadamiamy, że wczoraj, 24 września 2017 roku, jeden z uczestników 39. PZU Maratonu Warszawskiego stracił przytomność na trasie biegu. Służby ratownicze obsługujące bieg udzieliły natychmiastowej pomocy, karetka zabezpieczenia medycznego imprezy po półtorej minuty od wezwania była na miejscu. Zawodnik został przewieziony do Szpitala Bielańskiego, gdzie, po kilkugodzinnej akcji ratunkowej, nie udało się go uratować. Myślami jesteśmy z rodziną biegacza, której składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Jako organizator zobowiązujemy się do pełnej współpracy ze służbami publicznymi w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia. Do czasu wyjaśnienia sprawy, nie będziemy udzielać żadnych dodatkowych informacji.

Raz jeszcze pragniemy złożyć kondolencje rodzinie zmarłego.

Fundacja „Maraton Warszawski”

Do tematu na poważnie podeszła stacja TVN24, która w swoim materiale Biegacz zmarł, Kenijka zasłabła. Co zrobić przed startem w maratonie? podpowiada, jak zminimalizować ryzyko takich wydarzeń.

Czy aby jednak to nie przesada?

Czy bieganie jest aż tak niebezpieczne? Szczególnie dla amatorów, którzy często nie wykonują nawet podstawowych badań?

Przenieśmy się na moment na piłkarskie boisko. W 2003 roku z życiem żegna się Marc Vivien Foe, 28-letni piłkarz Manchesteru City i reprezentacji Kamerunu, młody, wytrenowany, regularnie poddawany badaniom. Rok później podobny los spotkał trzy lata młodszego Miklosa Fehera, zawodnika jednego z najlepszych portugalskich klubów i reprezentacji Węgier. Innym tragicznym przykładem jest śmierć Antonio Puerty, który podczas meczu doznał ataku serca, zmarł trzy dni później w szpitalu. Ostatnim “głośnym” dramatem była śmierć na boisku 26-letniego reprezentanta Kamerunu, Patricka Ekenga.

Są to cztery przykłady z ostatnich lat. Wszyscy wymienieni piłkarze to reprezentanci swoich krajów, wciąż młodzi, trenujący od lat i poddawani cyklicznym badaniom. A nie trzeba intensywnie szukać, aby znaleźć kolejne przykłady i to również na wysokim poziomie, dużo wyższym niż amatorski.

Ukryta wada serca, niedotrenowanie, czy to są jedyne przyczyny śmiertelnych wypadków wśród sportowców?

Spójrzmy w kierunku innych bliskich mi dyscyplin – żużel i kolarstwo.

W kwietniu tego roku głośno było o śmierci byłego zwycięzcy Giro d’Italia – Michele Scarponiego. Zwykła przejażdżka, jeden nieuważny kierowca, tragedia. Dzień później mało śmiercią nie zakończył trening crossowy jednego z najwybitniejszych żużlowców, Tomasza Golloba, który doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego. Tyle szczęścia w zeszłym roku nie miała jedna z nadziei polskiego speedwaya – Krystian Rempała, który kilka dni po wypadku zmarł w szpitalu.

Oczywiście te powyższe przykłady nie mają nic wspólnego z bieganiem, ale to nie biegacze-maratończycy mkną na motorach, które nie mają hamulców. Nie oni spędzają przez trzy tygodnie po kilka godzin dziennie na rowerze, zjeżdżając po krętych drogach, osiągając prędkości około stu kilometrów na godzinę.

Nie, to nie maratończycy balansują na granicy śmierci.

Nie chcę komentować powodów śmierci żadnego z biegaczy, bo nie mam kompletnej wiedzy, ale jestem zdania, że rozsądnie trenując i dostosowując swoje możliwości do warunków na trasie naprawdę nie mamy się czego bać.

Z drugiej strony nie dziwi mnie niechęć biegaczy do badań, bo kompleksowa kontrola stanu zdrowia, to nie jest tania sprawa.

Tylko proszę, nie mówcie, że bieganie jest niebezpieczne.

Foto główne: Agata Masiulaniec / Biegowy świat

2 Comments

  1. Flash pisze:

    A ile to osób zeszło z tego świata oglądając TV?
    Myślę, że osoby aktywne fizycznie są bezpieczniejsze od schorowanych/otyłych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.