Jak biegać w mieście, którego nie znasz – Berlin

Po sierpniowym wypadzie do Karpacza opisałem, jak biegać w tym mieście. A raczej jak ogólnie biegać w mieście, którego nie znasz. Po odwiedzeniu Berlina postanowiłem, że to będzie cykl, który na stałe zagości na moim blogu. W Karpaczu polecałem skorzystać ze stadionu (chyba, że ktoś ma ochotę na górskie harce to oczywiście jest to idealne miejsce do takich eskapad). A co mogę powiedzieć o bieganiu w Berlinie? Jest to wspaniałe miejsce do treningu!

Zacznę od tego, że mieszkaliśmy w samym centrum miasta – kilometr od Bramy Brandenburskiej, czyli tuż obok berlińskiej mekki biegaczy – Tiergarten. Jest to bardzo duży park, w którym możemy zrobić każdy rodzaj treningu – od odcinków krótkich nawet po długie wybieganie. Ale to nie jest jedyne miejsce, w którym warto postawić swoją biegową stopę. Olbrzymim plusem stolicy naszych zachodnich sąsiadów jest zadziwiająco nieduża ilość samochodów na ulicach, co sprawia, że mamy niemal zawsze zielone światło i nawet nie musimy się zatrzymywać. A gdybym miał Wam pomóc i polecić coś szczególnie, to:

  1. Tiergarten. Wspominałem o tym już wyżej – piękne miejsce w samym centrum miasta, oświetlone, pełne ludzi i z dużą ilością zieleni,
  2. Wybrzeże Sprewy. Mieliśmy przyjemność spacerować, mieliśmy przyjemność kawałek przebiec. Gdybym miał więcej czasu, to na pewno bym się lepiej zapoznał z tym odcinkiem,
  3. Główne ulice: Unter den Linden, des 17. Juni Str., Bismarckstrasse. Szeroko, bardzo szeroko… i już niedaleko na Stadion Olimpijski ;- )

Udało nam się zrobić nieco ponad dwadzieścia kilometrów. Raz startowaliśmy o 7:05, a raz o 19:44. Za pierwszym razem po bieganiu zrobiliśmy ponad 20 kilometrów spacerem, a kolejnego trening zostawiliśmy sobie na koniec dnia. I nie wiem, czy lepiej biegać rano, czy wieczorem – tak czy siak byłem umęczony i czułem się jak po długim wybieganiu. Jeśli jesteście nastawieni na zwiedzanie, to proponuję bieganie o poranku – Wy się obudzicie, miasto śpi – pod Bramą Brandendurską, czy Kolumną Zwycięstwa (Siegessäule) nie ma żywej duszy.

Powyżej możecie spojrzeć na to, co nam się udało zwiedzić biegowo – na drugim treningu mijaliśmy Kolumnę Zwycięstwa, Bramę Brandenburską i Reichstag i to wszystko na dystansie dwóch kilometrów ;- )

Z ciekawostek:

  • jeśli mijacie na ulicy biegacza, to nie machajcie mu, nie zrobi to na nim wrażenia – berlińczycy nie mają tego sympatycznego zwyczaju ;- )
  • złapanie GPS-a może potrwać minutę, a nawet dwie – nie jest to takie łatwe, jak w Trójmieście,
  • wbrew pozorom nie jest to miasto pełne biegaczy (albo w styczniu robią sobie wolne) – nie widzieliśmy ich zbyt wielu,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.