Trening ostry jak mgły cień.
W #hot16challenge2 dwie linijki za mną. Ale liczę, że w tym tygodniu zrobię sixteen i to naprawdę hot, czyli mniej więcej godzinka i ze trzy minuty mocnego, ciągłego. Jeszcze nie wiem, czy zrealizować to jutro, czy może sobie zostawić na piątek/sobotę. No nic, wstanę jutro rano i zobaczę. A potem nominuję Bagińskiego, bo mu brakuje wyzwań na tej kwarantannie i zbiera kilometrowe koronki.
Za mną dwa odcinki ‘The Last Dance’ (piąty i szósty), dwa treningi siłowe i sześć razy bieganko, prawie 78 kilometrów – patrz temat – nie jest ze mnie leń. Jedynie w poniedziałek leżałem w wannie, ale nie mam zdjęć, bo telefon zostawiłem w salonie. Przejdę więc do podsumowania, zaczynając od wtorku:
Liczba kroków: 137 920.
Z sześciu jednostek jedna była naprawdę mocna, jedna całkiem, a pozostałe cztery to typowe, spokojne treningi z tętnem maksymalnym do 141 uderzeń serca na minutę.
Szczerze, to bardziej się fizycznie zmęczyłem na RODOS, bo było co robić, ale to pozwoliło mi na dwa dni offline. Ba, dopiero wczoraj popołudniu sobie przypomniałem, że jeszcze nie synchronizowałem zegarka z telefonem po niedzielnym treningu, więc aż co niektórzy moją żonę zaczepiali, podpytując czy biegaliśmy w niedzielę, hehe ;- )
Zdrówka!
PS. Jakieś niusy macie? Jakieś zniżki w sklepach biegowych? Zoom Fly 3 na przecenie? ;- )