O wolontariacie na parkrunie, i nie tylko, słów kilka

Miałem dzisiaj ustrzelić hat-tricka, czyli po raz trzeci z rzędu pomóc w organizacji biegu z cyklu parkrun Gdańsk-Południe. Jednak zmogła mnie choroba i zdecydowanie lepszym rozwiązaniem było dla mnie pozostanie w domu. Wszak jutro chcę, a raczej chciałem wrócić na biegowe ścieżki. Jednak przeziębienie, które mnie dopadło jest ode mnie silniejsze i chyba będę musiał przynajmniej o ten jeden dzień przedłużyć swoją przerwę.

Po dzisiejszym parkrunie miałem zamiar opisać moje wnioski z bycia wolontariuszem. Nie było mi dane po raz kolejny pomóc Tobiaszowi i Pawłowi, ale to nie szkodzi. Mimo wszystko mogę kilka zdań na ten temat napisać. Na wstępie napiszę wprost, że zdecydowanie wolę startować! Nie mam w sobie tyle cierpliwości, żeby wyczekiwać na mecie na kolejnych zawodników. A może po prostu nie znoszę patrzeć, jak inni biegają? Jak jeszcze mam aparat (z którego nie potrafię jednak wycisnąć maksa), to jakoś leci, ale bez niego byłoby ciężko. Może byłoby inaczej, gdyby było ciepło. Ale pogoda jest, delikatnie mówiąc, niezbyt przyjemna i nawet najcieplejsze ubranie nie pomoże, gdy pada i wieje, a Ty musisz stać w miejscu i oczekiwać na kolejnych zawodników.

Wolontariat, ani na parkrunie, ani podczas innych biegów (może szczególnie podczas innych) nie jest łatwą sprawą. Biegacze mają swoje wymagania. Pamiętam jak podczas zeszłorocznego maratonu w Toruniu zaskoczyłem dwójkę wolontariuszy podających wodę tym, że powiedziałem zwykłe dziękuję. Oddalając się od nich słyszałem jak mówią do siebie, że jednak można być miłym. Dla mnie to nie było nic niezwykłego, ale nie raz byłem świadkiem sytuacji, jak biegacze pieklą się w zasadzie z nie wiadomo jakiego powodu. A to, że woda się skończyła, a to że nie ma bananów, a to że woda w kubeczku a nie w butelce – biegacze, moi drodzy, to nie jest wina wolontariuszy! Oni chcą nam pomóc, poświęcają swój wolny czas, żebyśmy mogli blokować miasto ;- ), i robią wszystko, żeby biegło nam się miło i przyjemnie. Każda z wymienionych sytuacji wynika z winy organizatorów i nie trzeba się wyżywać na bogu ducha winnych wolontariuszach. To tak, jak w restauracji – nie jest winą kelnera, że dostajemy surowe danie, lecz kucharza. A komu się obrywa? No właśnie…

Ja w roli wolontariusza i biegający koordynator - Tobiasz. Fot. Paweł Marcinko

Ja w roli wolontariusza i biegający koordynator – Tobiasz. Fot. Paweł Marcinko

Na parkrunie sytuacja jest jednak inna. Raz biegniesz, raz jesteś wolonatriuszem, a innym razem kończysz bieg i pomagasz wolontariuszom. Jedna osoba nie jest w stanie tego sama ogarnąć. Na “naszym”, małym parkrunie wystarczą dwie osoby – no, może trzy. Jedna osoba do obsługi stopera, druga do podawania tokenów, a trzecia do sczytywania kodów. Każda z tych trzech rzeczy jest całkiem prosta, więc jeśli nie możesz biec, jeśli masz zaplanowany trening później, albo już jesteś po, to przyjdź i pomóż, aby bieg mógł się odbyć. Pamiętaj, że Ci ludzie też pewnie chcieliby być biegowymi uczestnikami tego wydarzenia.

Ja ostatnio obsługiwałem stoper, chociaż miałem pierwszy raz go w rękach. 15-sekundowe szkolenie z obsługi zdałem celująco i udało mi się niczego nie popsuć. Wcześniej robiłem zdjęcia, chociaż w ten sposób chciałem sprawić biegaczom radość. 13. parkrun, ten ubiegłotygodniowy, w ogóle był świetny. Tobiasz, główny koordynator, mógł pobiec, bo był Paweł, Tomek znany z bloga Run Around The Lake z całą świtą i zupą z dyni, którą przygotował wraz z Kamilem, no i jeszcze kilka osób i ja. Dziewczyny były tak chętne do podawania zupy, że trzeba było je cofać za linię mety, bo by z chęcią biegaczom wręczyły kubeczek jeszcze przed ukończeniem biegu. To było coś! Mimo okropnej pogody czas zleciał szybko, a ja miałem ogromną satysfakcję, że mogłem pomóc, bo wiem, że gdy niedługo wrócę na trasę parkrunu, to ktoś będzie dla mnie poświęcał swój wolny czas, czekając na mecie ze stoperem, czy tokenem.

A żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, to dodam, że nie rozchorowałem się na ubiegłotygodniowym parkrunie ;- )

2 Comments

  1. Flash pisze:

    Sugeruję zmiany czcionki bo nie wszystkie literki nie u wszystkich sié pojawiają.

    • Adam pisze:

      Cześć, proszę o podesłanie screena – spróbuję się uporać z tym problemem. Do tej pory nie miałem takich zgłoszeń.
      Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.