Forma relacji, którą zaprezentowałem po pierwszym parkrunie zostaje oficjalną formą dla tego cyklu. Jeszcze w piątek się zastanawiałem, czy wystartować. Rano nie czułem się za dobrze, nawet mi się specjalnie nie chciało. Ale jak już nie wyszedłem na trening przed siódmą, to innej opcji nie było – czas na mały wyścig.
- Wciąż uważam, że 5 kilometrów to dystans, na którym można się zmęczyć.
- To był mój pierwszy bieg, na którym nie było mojej żony na trasie, czy też na mecie.
- Wolę, gdy startujemy razem. Zdecydowanie.
- Byłem drugi.
- Po dwóch kilometrach wiedziałem, że będę trzeci.
- Po dwóch kolejnych wiedziałem, że będę drugi.
- Oglądanie kolarstwa ma swoje plusy. Jak dochodzisz zawodnika, to od razu idź za ciosem.
- Na pierwsze miejsce nie miałem szans.
- Do zwycięzcy straciłem ponad minutę.
- Dzisiaj zacząłem spokojniej – 3:31 i 3:46 km/min.
- Przyspieszyłem po trzech tysiącach metrów.
- Uzyskałem czas 18:19.
- To trzy sekundy gorzej, niż tydzień temu.
- Ale we wtorek zrobiłem 10×400 m., w czwartek 5-3-1 km. Chyba trochę przesadziłem.
- Tydzień temu zegarek zmierzył mi 4,99 km, dzisiaj 4,94. Śmiesznie, prawda?
- Wciąż uważam, że Parkrun jest świetną imprezą.
- Mimo iż dzisiaj na starcie pojawiło się „tylko” (a może aż) 70 osób.
- Dzień wcześniej padało…
- Więc na gruntowej utwardzonej ścieżce było trochę błotka.
- Ale i tak nie było źle.
- Za tydzień też chcę wystartować.
- Z żoną.
- Przebiegnięcie 5 km poniżej 18 minut nie będzie takie łatwe.
- Ale mam już podium.
- Więc teraz liczę na zwycięstwo.