Parkrun Gdańsk-Południe #22, czyli dwie szybkie piątki i ostatni biegowy akcent roku

Żebym nie był taką leniwą foką, to bym wyszedł o siódmej pobiegać z żoną. Ale dzisiaj przyciąganie w łóżku było niezwykle silne. I zanim w ogóle zdążyłem wstać, to Aga już była gotowa do startu. W tym momencie w mojej głowie urodził się plan, żeby w trening wpleść start w ostatnim tegorocznym parkrunie. Ubrałem się, o 8:32 wyruszyłem z domu i wiedziałem, że chce się zmęczyć.

  1. Pierwszą, treningową piątkę przebiegłem w średnim tempie 4:02 km/min.
  2. Po pięciu minutach spaceru stałem gotowy do startu w parkrunie.
  3. Pomyślałem, że najlepiej będzie już na pierwszym kilometrze rozstrzygnąć bieg, więc ruszyłem z rozmachem.
  4. Pierwszy tysiąc w 3:31 min/km, rywale za mną, myślałem, że jest po sprawie.
  5. Mimo wszystko co jakiś czas się obracałem, żeby sprawdzić, czy przewaga jest bezpieczna.
  6. Nie była.
  7. Łukasz, który biegł za mną włączył chyba dziesiąty bieg i musiałem jeszcze przyspieszyć.
  8. Ostatnie 200 metrów biegłem ze średnią prędkością 3:07 min/km! Ogień.
  9. Na szczęście udało mi się utrzymać kilka metrów przewagi.
  10. Ostatecznie ukończyłem bieg w czasie 18:47 min, czyli o minutę szybciej niż cztery tygodnie temu.
  11. A Łukasz był cztery sekundy za mną i zrobił życiówkę. Gratuluję ;- )
  12. Na mecie rozdałem trochę tokenów, ale zrobiło mi się zimno…
  13. Więc nie doczekałem do ostatniego zawodnika.
  14. A chciałem jeszcze osobiście złożyć życzenia Tomkowi z bloga Run Around The Lake.
  15. Trening zakończyłem dwukilometrową przebieżką do domu i w sumie wyszło mi nieco ponad 12 kilometrów.
  16. Szczęśliwego Nowego Roku – nie tylko dla Tomka, nie tylko dla parkrunerów, dla wszystkich!
  17. Do zobaczenia w 2017!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.