W porównaniu do treningu wczorajszego, który miał wyglądać zupełnie inaczej, to start w parkrunie zaplanowałem sobie w środku tygodnia. Po maratonie trochę się rozleniwiłem, a dopełnieniem mojej biegowej degrengolady były zeszłotygodniowe święta. Dlatego czas się ogarnąć, znaleźć cel i go zrealizować ;- )
Zasmuciła mnie dzisiaj nieobecność Tomka, ale mimo wszystko nie odejdę od tradycyjnej parkrunowej, punktowej relacji:
- To był najtrudniejszy parkrun w jakim biegłem.
- W zasadzie od samego początku było wiadomo o co chodzi – warunki były tak ciężkie, że o życiówkach nie mogło być mowy – więc trzeba było walczyć o wygraną.
- A jeszcze nim pierwszy poranny podmuch zgasił mój entuzjazm, to myślałem o wyniku poniżej 18 minut.
- Najlepiej o rezultacie lepszym, niż 17:43, który do dzisiaj w parkrunowej historii widnieje jako mój najlepszy wynik… Choć tak naprawdę nigdy tego nie wybiegałem : )
- Pierwszy kilometr prowadziłem, potem sobie darowałem i pomyślałem, że jednak rozsądniejszym rozwiązaniem będzie schowanie się za plecami Łukasza.
- Tak dobiegliśmy prawie do trzeciego kilometra, na którym kolejny zawodnik, który nam towarzyszył, ruszył i chciał rozstrzygnąć rywalizację.
- Postanowiłem się go trzymać, po chwili zwolnił i schował się za moimi plecami.
- Gdy wiatr zaczął wiać nam w plecy, to znowu zaatakował i nadrobił kilka metrów nade mną.
- I gdy już sobie myślałem, że “znowu drugi”, to go spokojnie doszedłem i po chwili przyspieszyłem, zostawiając go za sobą.
- Ostatni kilometr przebiegłem w 3:24. A ostatnie 700 metrów w tempie 3:21 min/km.
- Finalnie mój wynik to 18:44.
- Jestem jeszcze zmęczony po maratonie. Jest wytrzymałość i siła, ale z prędkością i przyspieszeniem u mnie marnie.
- No i po świętach boję się wskoczyć na wagę…
- Jako, że nie było Tomka, to ogłaszam iż w biegu wystartowało 53 zawodniczek i zawodników, w tym trójka juniorów do lat dziesięciu.
- A w wynikach przy żadnych nazwisku nie widnieje: New PB!
- Fajnie by było, gdyby w końcu przestało wiać.
- Żeby uzmysłowić Wam jak złośliwy dzisiaj był wiatr i jak dziwny to był bieg, to wrzucam wykres tempa z aplikacji Polar Flow.
Foto główne: Paweł Marcinko / runsofun.
2 Comments
Gdyby wiatr wiał w drugą stronę to byśmy razem pobiegali 🙂 Gratuluję wygranej 🙂
Dzięki :- )