Trudno zimą biegać wolno

Za siedem dni o tej porze będę siedział i rozmyślał, co mogłem zrobić lepiej, żeby start w Garmin Ultra Race był jeszcze bardziej udany. Albo raczej jeszcze niedawno by tak było. Teraz wiem, że to będzie bieg, który mam zamiar rozegrać już przed startem, w głowie. Być gotowym na każdy scenariusz, na każdą ewentualność, na każdą pogodę. A po tych kilku godzinach na trasie po prostu cieszyć się z wyjścia z szarej strefy.

W tym tygodniu miałem odpoczywać, zrobić jeden szybszy trening, a w pozostałych nie wychodzić poza strefę komfortu, ale wychodziło różnie:

  • We wtorek spotkałem się z Tomaszem. Przebiegliśmy 6 kilometrów poniżej 4’30”, ja w sumie skończyłem z 11 km i średnią 4’23”,
  • W środę zaliczyłem 24 minuty interwałów (1 minuta / 1 minuta). Szybsze odcinki od 3’30” do 3’50”. Finalnie wyszła dyszka w 4’20”,
  • W czwartek miał być spokój. Wyszedłem później i zacząłem od dwóch kilometrów w 5’11” i 5’07”. Potem spotkałem Porannego Biegacza i nie chciałem być miękką fają, więc zrobiłem z nim jedno kółko nad “moim” stawkiem, a potem jeszcze przez kilka minut utrzymywałem solidne tempo. Nie mogłem za bardzo zwolnić, bo robiło mi się zimno, więc już do końca treningu biegłem całkiem żwawo. Średnia: 4’28”.
  • Dzisiaj udało mi się zwolnić. Z Agą pojawiliśmy się nad stawkiem, tuż po tym, gdy (jeszcze niedawno) gruby Tomek zaliczył parkrun w 19:48 (brawo!), pobiegaliśmy spokojnie, odtajałem dopiero tuż przed powrotem do domu, skończyło się średnią 5’04”.

Tak więc jak widzicie, to poranne bieganie zimą obok oczywistych minusów takich jak ciemność i zimno, ma jeszcze jedną szczególną wadę – trudno biegać wolno. Przynajmniej póki jeszcze nie założyło się długich spodni, z którymi wstrzymuję się jak mogę (a może szczególnie właśnie teraz, gdy w końcu nad częścią gdańskiego Iten pojawiło się oświetlenie).

Ale spadł pierwszy śnieg. Można zmienić spodnie i opony. Prawdziwy mężczyzna to właśnie powinien zrobić nie wcześniej, niż przed pierwszym śniegiem. Przynajmniej tak ustaliliśmy we wtorek z Tomkiem, a Tomek biega parkrun poniżej 20 minut, więc nie ma z nim żartów.

Przede mną jeszcze trzy treningi. Luźna niedziela, szybszy wtorek i spokojna środa. Potem dwa dni odpoczynku i w sobotę śmigamy. Cieszę się. Mam nadzieję, że pogoda będzie łaskawa (plus cztery będzie idealnie!), nie chciałbym przez kilka godzin walczyć, żeby bezpiecznie dobiec na metę. Chciałbym trochę powalczyć i się pościgać, z kolegami rywalami, a nie z samą trasą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.