Nie było mnie tutaj cały tydzień. Żadnego posta na facebooku, żadnego zdjęcia na instagramie i żadnego śladu życia na blogu. Nie, nie obraziłem się na bieganie i na Garmina. Po prostu nie działo się nic ciekawego, tylko luźne bieganie w pierwszym zakresie, aktywna regeneracja po weekendowej pięćdziesiątce…
Zdecydowanie wiadomością tygodnia był atak hakerski na Garmina. Nie miałem wątpliwości, że potrwa to maksymalnie kilka dni i wszystko wróci do normy, ale w sieci zawrzało. Całkiem to było zabawne, dawno nie widziałem takiego bólu dupy… : ) Śmieszki, że nie trzeba biegać, czy nie wiadomo jak spać były przednie. Kupa śmiechu.
*
Moje dreptanie zacząłem w czwartek. Tęskniłem. I to nawet mimo iż nie ma żadnego biegu na horyzoncie. Jedynym planem na poprzedni tydzień był lekki powrót do aktywności, bez żadnego ciśnienia i gazowania.
Wyglądało to tak:
W sumie ponad 50 kilometrów, czyli jak na tydzień regeneracyjny całkiem sympatycznie. Zero ciśnienia, zero stresu, fajny tydzień, chillerka – jak na zdjęciu : )
Zdrówka!
Foto główne: Lidia Kołodziejczyk.