Witam w 2021!

Na 2020 planu nie było, więc tym bardziej go nie ma na 2021. Sytuacja stabilna i… niezbyt wesoła. Gdy wielu ludzi traci pracę i nie wiedzą, co przyniosą dla nich kolejne tygodnie płacz nad odwołanymi imprezami biegowymi brzmi śmiesznie, więc płakał nie będę. Powiem tylko, że nie rozumiem.

Nie rozumiem jak to się stało, że jeszcze rok temu o tej porze myślałem o mistrzostwach świata w półmaratonie i jak je rozpykać, a teraz mam nadzieję, że może uda się zorganizować TriCity Trail w lipcu. Pewnym było, że nie odbędą się imprezy zaplanowane na luty (ja nawet na to nie liczyłem) i mam wrażenie, że również te zaplanowane na marzec i kwiecień stoją pod dużym znakiem zapytania. Miejmy nadzieję, że w drugiej połowie roku będzie lepiej…

Dzisiaj, na rozgrzewkę, podsumowanie i plany, ale już mam pomysły na kolejne teksty, więc stay tuned.

Nie zdążyłem podsumować 2020, więc krótko:
1) 3 673 kilometrów na 255 treningach (306h),
2) 00:36:17 na atestowanej trasie na 10 kilometrów,
3) 7. miejsce na Pomerania Trail na 63 kilometry.

Plany startowe na 2021 wyglądają następująco:
Zapisany jestem na Trójmiejski Ultra Track, który przeniósł się na 10 kwietnia.
W zeszłym roku chciałem pobiec w Gdańsk Maratonie, który się nie odbył… i wpisowe zostało przeniesione na ten rok. Data: 18 kwietnia.
Obu imprez nie ogarnę. Chyba. Lepiej, żebym nie próbował. Jak będę miał wybierać, to postawię na TUT.
Chcę się również zapisać na TriCity Trail (dystans 48 albo 82 kilometry).

Żadnych biegów wirtualnych, żadnych biegów hybrydowych. Jedyny model, który by mnie kręcił (obok “klasycznego”), to bieg indywidualny na wzór jazdy na czas w kolarstwie.

Inne plany na 2021:
1) “Uporządkować” moją biegową historię, to znaczy:
a) wrzucić 2 000 treningów z endomondo na Garmin Connect tak, żeby wszystkie dane się chociaż mniej więcej się zgadzały,
b) następnie znaleźć jedno miejsce, w którym te dane będę mógł trzymać i dorzucać kolejne rekordy bez względu z jakiego zegarka będę korzystał.
2) 3 674 kilometry na koniec roku.
3) napisać recenzję Garmin Forerunner 245,
4) przetestować Apex Coros 46 mm i napisać recenzję,
5) nie zaorać się (a pierwsze oznaki zaorania pojawiły się jeszcze w grudniu wraz z bólem w łydce, po którym na kilka tygodni zluzowałem),
6) regularnie ćwiczyć na home gym (polecam zajrzeć tutaj),
7) wrócić do regularnego prowadzenia bloga.

Zdrówka!

PS. Po aktualizacji wordpressa moduł dodawania posta wygląda fatalnie. Muszę sprawdzić, czy można wrócić do wcześniejszego widoku. Jakby ktoś wiedział, to proszę o znak, sygnał!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.