Wyjście awaryjne

Trzeba mieć plan B. Zawsze. Kilka tygodni temu stworzyłem listę biegów, które są w orbicie moich zainteresowań. Dwa z nich już się odbyły, nie wystartowałem w żadnym. Kolejne miejsce na liście zajmują mistrzostwa świata w półmaratonie w Gdyni. Ha! Nie będę wchodził w szczegóły, co się może wydarzyć, ale patrząc na Paryż mam mieszane uczucia. Zakładam jednak, że jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie będzie oficjalnego komunikatu, że impreza się nie odbędzie, to nic nie będę kombinował i nie będę szukał innego, “rezerwowego” startu. Jeśli jednak taki komunikat się pojawi, to bardzo mocno pomyślę o powtórzeniu rezultatu z zeszłego roku i rozpoczęcia sezonu od zwycięstwa w Radunka Run.

Proste? Proste. Plan jest? Jest. Jeśli prowadzisz bloga, fanpage na facebooku, czy mocno eksponujesz swoje przygotowania na instagramie, to musisz mieć plan B. I to nie tylko na wypadek odwołanego biegu, ale też, albo raczej przede wszystkim, na swoją marną formę. Nie można przecież po prostu powiedzieć, że było się za słabym, marne były przygotowania i się zlekceważyło wszystko i wszystkich. Trzeba mieć wyjście awaryjne, wiecie coś w stylu “dzisiaj treningowo”, “nie wychodziłem poza pierwszy zakres”, “z niedoleczoną kontuzją biegłem”, “nie było wody na piątym kilometrze”, “żel się nie przyjął”. Jest tego trochę, myślę że warto pokusić się o listę “best of the best” – poczekam aż sezon się rozkręci, może pojawią się jakieś nowości, które warto uwzględnić w takim zestawieniu. Chyba, że już macie swoich faworytów? Co tam kolega zawsze mówi, jak się okazujecie od niego lepsi? :- )

Radunka Run jest pomysłem dobrym, bo… w weekend był TUT. Widziałem zdjęcia, widziałem wyniki, czytałem kilka relacji, czy opisów… i chcę mi się w ultra i chcę mi się w teren. Nie tylko dlatego, że mam do przetestowania nowy model Hoka One One. Po prostu tydzień w tydzień lądujemy na leśnym wybieganiu i to są te “najszczęśliwsze” treningi. Oczywiście wolałbym pobiec w Gdyni i zrobić swoje, bo mam wrażenie, że tak jak w tym roku, to jeszcze przygotowany do sezonu nie byłem. Ale chyba nawet bym tak bardzo nie rozpaczał, gdyby się okazało, że niebezpieczeństwo jest zbyt duże i pobiegnie tylko elita. Ale nie ma co się stresować – co ma być, to będzie. A Trójmiejski Ultra Track pobiegnę w przyszłym roku.

Patrząc na ostatnie siedem tygodni wychodzi mi ponad 80 kilometrów tygodniowo w biegu i minimum dwa treningi siłowe. W tym tygodniu też nastawiam się na objętość, a wisienką na torcie planuję uczynić weekendowe wybieganie w crossie na ponad 30-kilometrowej trasie. Myślę, że jutro/pojutrze wrzucę info z proponowaną trasą, tempem i godziną startu, więc gdyby ktoś miał ochotę dołączyć, to zapraszam. Pewnie będzie to niedziela, pewnie godzina 7:00, pewnie tempo koło 5’30”- 5’45”, ale jeszcze rozmyślam skąd ruszyć i dokąd podążyć. Ale jak ktoś mi napisze w komentarzu, dawaj do Brzeźna, dawaj na Jasień PKM, dawaj do Rumi, to nic sobie z tego nie będę robił… ;- )

 

2 Comments

  1. Tk pisze:

    „Dwa tygodnie na antybiotyku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.