On the trail

Cztery tygodnie minęły od ostatniego wpisu. Cztery tygodnie treningowej rutyny. Emocji tyle, co na grzybach, chociaż bywało wesoło.

W wielkim skrócie przebieg tygodniowy w tym okresie wynosił od 72 do 77 kilometrów, to tyle jeśli chodzi o „suche” cyferki. Miałem jednak „przebłyski”:

  1. Trening zwany „Bagins style”, czyli sześć koronek na Stravie. Fajny temat. Luźne bieganko przeplatane szalonymi odcinakmi.
  2. 2 x 5km (19:03 & 18:33). Sobotnia „zabawa”, którą zacząłem od szybkiej piątki, a że chwilę później startował nie-parkrun, to poprawiłem kolejną piąteczką, jeszcze szybszą.
  3. Nie-parkrun w 17:56 (pełna piątka mierzona z zegarka w 17:59). Baaaardzo mocny bieg prowadzony od początku do końca… A już na końcu dałem się wyprzedzić panu Piotrowi, w sumie było mi wszystko jedno, czy będzie przede mną, byłem zadowolony z samego biegu, nie miałem ciśnienia na walkę do ostatnich metrów. Jak na bieg po dwóch piwkach wieczór wcześniej byłem mega zadowolony. Chociaż gdyby były to zawody, to na pewno bym nie prowadził biegu przez 4 900 metrów… ;- )
  4. Piękna piętnastka w crossie po 4’10”! Idealny warun, Metafe Speed 3 na nogach i cudowne flow.

Jak na brak perspektyw na wielkie ściganie na asfalcie, to nawet więcej niż bym od siebie oczekiwał. Na TriCity Trailu nie będę potrzebował aż takich prędkości, ale przyjemnie jest poczuć wiatr we włosach ;- )

***

Wiele radości daje mi współpraca z RAVEN polskim dystrybutorem marki COROS, czy HOKA ONE ONE. Już miałem przyjemność testować zegarek Coros Apex 46 mm, a dzisiaj zaliczyłem pierwszy trening z Vertixem na nadgarstku – jaki to jest dzik! (a przy okazji daje mi to możliwość oddania na gwarancję Forerunnera 245). W weekend za to po raz pierwszy na nogach miałem nowe Hoki, a dokładnie model Metafe Speed 3. Już na Stravie, IG, czy FB kilka zdań na ten temat napisałem, ale muszę przyznać, że słowa o unikaniu asfaltu, kostki, czy twardych nawierzchni były trochę na wyrost…, chociaż może po kolejnych kilometrach zmienię ponownie zdanie, więc z wstrzymam się jeszcze chwilę z osądem.

Wczorajsza paczka od RAVEN dała mi mega kopa, więc proszę się nie zdziwić, gdy będę z dumą prezentował opaskę, czy koszulkę z logo Hoka One One.

Obym z kolejnym tekstem wróciłem szybciej, niż za cztery tygodnie, ale nie mogę tego obiecać. Przede mną urlop. Dwa tygodnie bez komputera. Alleluja.

2 Comments

  1. Rafał pisze:

    Cześć. Mieszkam w Gdańsku, ale najbardziej lubię biegi górskie/trial. Mam propozycję na wpis – propozycje tras biegowych w Gdańsku z największym elevation gain na jak najmniejszej ilości km. Bieganie góra-dół na jednym podbiegu odpada, chodzi albo o pętlę albo o trasę A-B-A.
    Póki co najwięcej udało mi się znaleźć w TPK (444 m na 8km albo 600m na 13 km).

    • Adam pisze:

      Cześć! Eleganckie są te trasy zaproponowane przez Ciebie i równie elegancka jest Twoja propozycja.
      Jak się odkopię ze wszystkich tematów służbowo-prywatnych to zgłębię temat i wyjdę z taką propozycją, bo pewnie dla wielu ultrasów/górali będzie to niezwykle ciekawe zestawienie.

      Z takich większych przewyższeń, to startując z Jasień PKM na jednej 23km pętli udało się zrobić ponad 500 metrów w górę (https://www.strava.com/activities/4943833534) – nie wiem, czy to przypadkiem nie jest trasa Pomerania Trail z tegorocznej zimy,

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.